Zauważyć dobro

Jesteśmy stworzeni, by widzieć i wybierać dobro, a odrzucać zło. Tego nie musimy się uczyć, bo mamy to wpisane w naszą naturę. Uczyć musimy się odróżniać dobra – prawdziwe i fałszywe, obiektywne i subiektywne. Bez tej nauki, bez wdrożenia się w odnajdywanie rzeczy i spraw prawdziwych i rzeczywiście dobrych, łatwo możemy pozostać na poziomie małego dziecka które utożsamia dobro z przyjemnością lub korzyścią, zresztą dosyć prymitywnie rozumianą

Niestety, nie wszystko, co wydaje mi się dobrym, bo jest przyjemnym, użytecznym lub skutecznym, jest dobrym naprawdę, czyli zakorzenionym w porządku moralnym. Tak to już jest, że w złamanym grzechem świecie moralność wcale nie jawi się jako rzeczywistość, której po drodze z przyjemnością, użytecznością czy skutecznością. Przeciwnie, wysokie standardy moralne często są kojarzone z umartwieniem (czyt. smutkiem), nieudacznictwem i bezradnością. Niesłusznie.

Prawda i dobro idą ramię w ramię ku prawdziwemu celowi stworzenia, jakim jest uporządkowanie na nowo wszystkiego w Stwórcy. W ostatecznym rozrachunku to one są rzeczywiście skuteczne, i one zaowocują radością i szczęściem. Zresztą, jako że „Królestwo Boże w was jest”, skuteczność prawdy i dobra jako kryteriów postępowania dotyczy nie tylko życia wiecznego, ale także doczesności. Dobra etyka prowadzi do prawdziwej sprawiedliwości, do pokoju i faktycznego uczestnictwa w dobru wspólnym, do dobrej medycyny i do trwałości rodzin.

Niewątpliwie, podążanie jej ścieżkami jest dłuższe i wymaga więcej wysiłku, ale przynosi owoce trwalsze i bogatsze. Jakoś nie mogę się nadziwić, że ludzie wciąż wolą iść na skróty; co więcej, że potem są rozczarowani, gdy osiągnięte cele skażone są bólem, gniewem i krwią. Rację miał św. Jan XXIII gdy pisał: „Żaden chyba przejaw głupoty nie wydaje się bardziej znamienny dla naszych czasów, jak dążenie do utworzenia trwałego i dostatniego porządku życia doczesnego, nie opartego na nieodzownym fundamencie, to znaczy pomijającego Majestat Boga. W ten sposób usiłuje się podkreślać dostojeństwo człowieka, wysuszywszy źródło, z którego to dostojeństwo wypływa i jest zasilane, ą więc utrudniając a nawet – jeśliby to było możliwe – tłumiąc dążenie dusz ludzkich do Boga. Jednak bieg współczesnych nam wydarzeń, który podważa nadzieje wielu, innych zaś pogrąża w smutku, w pełni potwierdza wielką prawdę wyrażoną w słowach Pisma Świętego: „Jeśli Pan nie zbuduje domu, na próżno pracują, którzy go budują”. (Mater et Magistra 217)